***************************************************************
Arii
stał przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Był ubrany w szarą szatę
prostego kroju, ale jednocześnie było widać, że nie jest ona przeznaczona dla
zwykłych ludzi. Czół się w niej nieswojo. Nie lubił się wyróżniać, choć
wiedział, że będzie tu wielu innych ludzi ubranych tak jak on. Jednak
świadomość, że będzie wyróżniać się na tle zwykłych ludzi nie poprawiał mu
humoru.
Dzisiaj
on jak i inni nowo przybyli zostaną przywitani przez dyrektora, nauczycieli i
innych uczniów.
– Wszyscy nowicjusze mają się stawić pod
wejściem do głównego budynku – po korytarzy rozległ się męski głos.
Arii
od razu opuścił swój pokój i wraz z innymi ruszył we skazane miejsce. Po kilku
minutach wszyscy znajdowali się pod kilkumetrowymi, pięknie wykonanymi,
podwójnymi drzwiami. Sam budynek, do którego mieli wejść też dobrze się
prezentował.
Z
zewnątrz było widać pięć wież połączone kamiennym murem, przez co budynek
posiadał kształt pięcioramiennej figury. Miał on kilka pięter i wykonany był z
szarego kamienia częściowo porośnięty winoroślą. Okna były podłużne o łukowym
zakończeniu u góry, które były oddzielane przez kolumny.
–
Arii, Arii –
Czarnowłosy
rozejrzał się i zobaczył biegnącą w jego kierunku Marii, która przybyła z grupą
dziewczyn ubrana tak samo jak on. Jak zawsze była uśmiechnięta od ucha do ucha.
–
Siema ponuraku – krzyknęła rzucając mu się na szyję.
–
Marii uspokój się – powiedział poważnym tonem i kątem ręki uderzył ją w czubek
głowy.
Dziewczyna
od razu go puściał i zaczęła masować obolałe miejsce.
–
Chociaż raz mógłbyś nie być takim nudziarzem – powiedziała nadymając policzki i
cofając się o dwa kroki.
–
I jak wyglądam? – zapytała znowu się uśmiechając i robiąc kilka obrotów.
Arii
zlustrował ją od góry do dołu.
–
Normalnie – odpowiedział obojętnie.
Brązowowłosa
znowu nadęła policzki z niezadowolenia.
–
Rany Arii, chociaż raz mógłbyś powiedzieć mi coś miłego. Pierwszy raz mam na
sobie takie ubranie – powiedziała obrażona.
Czarnowłosy
przekręcił oczami i lekko pokręcił głową na boki. Dla świętego spokoju już miał
coś powiedzieć, kiedy…
–
Uważaj, co robisz niezdaro – rozległ się krzyk.
Arii
i Marii od razu spojrzeli w stronę skąd dochodził hałas. Kilka kroków od nich
było małe zbiegowisko. Od razu poszli zobaczyć, co się dzieje.
Po
środku były trzy osoby. Jedną szczupły chłopak o intensywnie jasnym kolorze
włosów, drugą był chłopak z lekką nadwagą o jasno-czarnych krótkich włosach, a
trzecią byłą dziewczyna z rudymi, długimi, kręconymi włosami, która siedziała
na ziemi.
–
Patrz, co zrobiłaś. Prawie pobrudziłaś mi mową szatę – krzyczał chłopak o
jasnych włosach.
Miał
na sobie tą samą szatę, co inni, ale gołym okiem było widać, że została uszyta
z lepszych materiałów niż pozostałych. Arii od razu się połapał, ze musi to być
jakiś szlachcic.
–
Przepraszam… ja… nie chciałam – powiedziała dziewczyna cichym i przestraszonym
głosem.
–
A co mi było po twoich przeprosinach, jeśli zniszczyłabyś mi szatę? Zastała
uszyta specjalnie na zamówienie ty ciamajdo –
–
Ej, zostaw ją w spokoju – zawołała Marii wpychając się do środka.
Arii
zaklną w duchu, bo nie zdążył powstrzymać przyjaciółki i poszedł za nią. A miał
nadzieję, że chociaż tutaj nie wpakują się w kłopoty.
–
Coś ty powiedziała? – zapytał jasnowłosy.
–
To, co słyszałeś ty zarozumiały chłoptasiu. Przecież ona przeprosiła, więc daj
jej spokój –
Jasnowłosy
dokładnie przyjrzał się Ariemu i Marii.
–
No tak, powinienem się domyśleć. Jesteście pewnie jakimiś wieśniakami, którym
się poszczęściło i odkryto w was jakieś nikłe zdolności magiczne – powiedział
chłopak z niechęcią.
–
A jeśli nawet to, co cię to obchodzi? –
–
Ja w przeciwieństwie do was od początku wiedziałem, że posiadam magiczną moc.
Jestem Rogar de Avalaj i nie mów do mnie jakbyśmy byli sobie równi. Znaj swoje
miejsce ty głupia dziewucho – powiedział z wyższością.
Słysząc
te słowa Marii już miała się rzucić na chłopaka z zamiarem uderzenia go, ale
została powstrzymana przez przyjaciela.
–
Puść mnie Arii. Już ja dam temu nadętemu paniczykowi solidną nauczkę –
krzyczała wyrywając się.
–
Uspokój się Marii, nie jesteśmy u siebie – mówił spokojnie próbując utrzymać
brązowowłosą.
Jasnowłosy
z szyderczym uśmiechem przyglądał się tej scenie.
–
Posłuchaj swojego kolegi ty przygłupia dziewucho. Najwyraźniej on wie lepiej od
ciebie jak powinien się zwracać do lepiej urodzonych –
Arii
zignorował tą uwagę, chociaż zaczynał odczuwać sporą niechęć do chłopaka.
–
Ha… nie rozśmieszaj mnie. Arii za pomocą magii rozprawiłby się z tobą raz dwa –
krzyczała dziewczyna złośliwie się uśmiechając.
Czarnowłosego
zaniepokoiło to, co powiedziała Marii. Przeczuwał kłopoty.
–
Ach tak? W takim razie niech to udowodni ściągając ciebie na ziemię –
W
tym momencie jasnowłosy wyciągnął rękę w kierunku brązowowłosej.
–
In ven solen wolo –
Nagle
Marii zaczęła unosić się do góry.
–
Hej… co się dzieje? – krzyknęła wystraszona.
Z
każdą chwilą była ona, co raz wyżej i wyżej, aż zatrzymała się na wysokości
około siedmiu metrów. Arii z niepokojem przyglądał się unoszącej w powietrzu
przyjaciółce.
–
Czyś ty zwariował? Natychmiast opuść ją na ziemię – zawołał do jasnowłosego.
–
Nie zamierzam. Sam to zrób skoro tak dobrze potrafisz się posługiwać magią
wieśniaku – powiedział z kpiną.
Arii
ze złości zacisnął mocno pięści.
–
Nie potrafię, nie mam zielonego pojęcia o magii. Moją przyjaciółka przesadziła
z tym, co mówiła, dlatego opuść ją już na ziemię –
Na
twarzy jasnowłosego pojawił się złośliwy uśmieszek.
–
Tak myślałem, że jesteście tylko nic niewartymi brudasami, ale skoro tak ładnie
prosisz to ją opuszczę. Jednak najpierw ma mnie przeprosić za to jak śmiała się
do mnie zwracać – powiedział z wyższością.
–
Ty chyba sobie żartujesz, ani mi się śni – krzyczała wkurzona Marii – A ty Arii
przestań się z nim cackać i skop mu wreszcie tą niepodcieraną dupę –
Wyraz
twarzy szlachcica przybrał mało przyjazny wyraz.
–
Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem –
Jasnowłosy
zaczął poruszać ręką, a Marii obróciła się głową do dołu. Zaczęła się kręcić w
kółko i z każdą chwilą, z co raz szybciej i szybciej i szybciej.
–
Aaa… na pomoc – krzyczała dziewczyna.
Arii
każdą chwilą, co raz bardziej niepokoił się przyjaciółkę.
–
Czy ty już kompletnie oszalałeś? Przestań! – krzyknął.
–
Przestanę jak twoja koleżanka powie to, co chcę usłyszeć –
Arii
ponownie spojrzał na kręcącą się w kółko Marii. Nie wyglądało to dobrze, bo nie
wiedział ile jeszcze zdoła ona wytrzymać tej powietrznej karuzeli. Z każdą
kolejną chwilą czół coraz to większy strach i gniew.
–
Powiedziałem, że masz przestać – krzyknął Arii na całe gardło unosząc ręce do
góry.
Marii
momentalnie się zatrzymała, została odwrócona do poprzedniej pozycji i powoli
opadała ku ziemi. Kiedy tylko dotknęła twardego, stabilnego podłoża od razu
straciła równowagę i upadła. Zaniepokojony Arii od razu sprawdził, co z nią.
–
Wszystko w porządku? –
–
Tak, dzięki za ratunek. Tylko zrób coś proszę, aby świat przestał mi się kręcić
w głowie – powiedziała Marii trzymając się za głowę.
Arii
odetchnął z ulgą. W tym momencie jasnowłosy zaczął klaskać.
–
Brawo muszę przyznać, że jak na wieśniaka nieźle sobie poradziłeś. Skoda, a tak
chciałem jeszcze trochę ją podręczyć – powiedział śmiejąc się.
W
tym momencie gniew opanował Ariego. Nie zamierzał on mu tego darować. Powoli
wstał mocno zaciskając pięści.
–
O czyżbym kogoś zdenerwował? I co ty mi zrobisz ty głupi wieśniaku? – zapytał
szlachcic z kpiną.
Arii
nic nie odpowiedział. Zwężonym i skupionym wzrokiem patrzył na chłopka. Szybkim
ruchem otworzył zaciśniętą pięść tak, że jego palce były zgięte do wewnętrznej
strony. W jego dłoni szybko zaczęły gromadzić się jakieś czarne obłoki, które
zaczęły tworzyć coś na wzór kręcącej się czarnej kuli z ciemnofioletowym
rdzeniem.
Arii
szybkim i zdecydowanym ruchem wyciągnął przed siebie rękę, a czarna kula od
razu poleciała w stronę szlachcica. Wyraz twarzy jasnowłosego z kpiącej
momentalnie zmienił się na wystraszoną, kiedy zobaczył, co leci w jego stronę.
–
Alen vel noll – krzyknął wyciągając przed siebie ręce.
Przed
jasnowłosym pojawiła się prostokątna, przezroczysta ściana energii, która
najwyraźniej miała go chronić. Jednak, kiedy czarna kula dotknęła jego tarczy ta
od razu się rozpadła jakby była z cienkiego szkła.
–
Niemożliwe – powiedział zaskoczony szlachcic.
W
tym momencie kula zderzyła się z jego piersią i wybuchła odrzucając go do tyłu.
Nie wiadomo jak daleko by poleciał, bo jego plecy uderzyły w podwójne drzwi do
szkoły i osunął się ku ziemi.
–
Rogar – zawołał z niepokojem milczący do tej pory towarzysz, który od razu
pobiegł sprawdzić, co z nim.
W
tym momencie Arii odczuł tak silne zawroty głowy i zmęczenia, że ukląkł na
jedno kolano, podtrzymując się jedną ręką i łapczywie wdychając powietrze.
Krople potu od razu pojawiły się na jego czole.
–
Arii wszystko w porządku? – zapytała zaniepokojona Marii.
Czarnowłosy
powoli wstał. Wciąż odczuwał zmęczenie i maił mały problem z utrzymaniem
równowagi, ale przynajmniej zawroty głowy prawie mu przeszły.
–
Tak Marii… już w porządku – powiedział słabym głosem.
Od
razu spojrzał w stronę swojego przeciwnika. Jasnowłosy odzyskał przytomność,
ale był podtrzymywany przez swojego towarzysza. Część jego szaty była
nadpalona, a na niektórych miejscach na twarzy były poparzenia. Od razu było po
niej widać, że jasnowłosy jest wściekły.
W
tym momencie podwójne drzwi otworzyły się i z wnętrza budynku wyłoniła się
blond włosa kobieta po trzydziestce, z kokiem uczesanym do góry i srogim
wyrazem twarzy. Arii od razu odniósł wrażenie, że nie jest to kobieta, która
można ominąć obojętnie.
–
Do stu piorunów, czy ktoś Raczy mi wyjaśnić, co tu się dzieje? – zapytała
srogim głosem.
Wszyscy
zaczęli mówić jednocześnie, by opowiedzieć swoją wersję wydarzeń, ale głosy
kilkudziesięciu osób otworzyły jeden nie zrozumiały bełkot. Kobieta zamknęła
oczy i złapała się za skronie.
–
CISZA DO CHOLERY – wydarła się na całe gardło.
Wszyscy
momentalnie zamilkli. W tym momencie czekoladowe tęczówki kobiety przyjrzały
się wszystkim zebranym.
–
Dobra widzę, że już nikogo nie muszę pytać. Dokładnie wiem, co się stało –
powiedziała dogłębnym głosem.
–
Wasza czwórka – wskazała na Ariego, Marii, Alagaja i jego towarzysza – po
zakończeniu ceremonii ma zaczekać na mnie przy wyjściu z areny. Później sobie
porozmawiamy – powiedziała złowieszczym głosem.
Nie
wiedząc, czemu Ariemu przeszedł mały dreszcz po plecach.
–
A reszta to, na co czeka? Na zaproszenie? Natychmiast ruszać te leniwe dupy i
jazda do środka – krzyczała do pozostałych.
Wszyscy
posłusznie ruszyli. Kiedy przechodzili Arii obserwował
wnętrze
i nie mógł się nadziwić jak budynek
został zbudowany.
Jego wnętrze było przestronne pomimo wielu mebli czy innych eksponatów. Po
środku korytarza znajdowały się owalne kolumny z szarego kamienia, które podtrzymywały
sufit, który znajdował się jakieś pięciu metrów nad ich głowami. Na ścianach
znajdowały się portrety czy inne obrazy przedstawiające najprawdopodobniej
jakieś ważne wydarzenie. Wszystko było to zrobione i poustawiane w prosty
sposób, który dodawał wnętrzu uroku. W
końcu zaczęli dochodzić do wrót, które prowadziły na arenę.
Gdy Arii tylko postawił na niej nogę
został oślepiony przez słońce, które świeciło mu prosto w oczy. Kiedy już
przywykł do światła zobaczył piaszczysty, okrągły plac o średnicy nie większej
niż pół kilometra. Wszyscy zatrzymali się na środku i skierowali swój wzrok ku
trybunom, które znajdowały się pięć metrów wyżej i unosiły w powietrzu. Zasiadali w nich wszyscy zebrami nauczyciele i inni, starsi
uczniowie. Na ich czele stał mężczyzna w
podeszłym wieku, ubrany w zieloną szatę, który opierał się na drewnianej lasce
i z uwagą przyglądał się zebranym uczniom by po chwili zabrać głos.
– Witam wszystkich tu zebranych,
zarówno tych, co dopiero zaczynają poznawać tajniki magii jak i tych, co już ją
zgłębiają. Bardzo się cieszę widząc was tu wszystkich razem i tylko czekających
na moment, aż zaczniecie ją zgłębiać.
Jednak zanim to zrobicie musze was ostrzec. Magia jest jedną
z najpotężniejszych form sił, jaką znamy jak i zarazem nią nie jest. Łatwo jest się na jej ścieżce zagubić i dlatego nie należy
śpieszyć się z decyzjami, jakie zapewnie nie raz przyjdzie wam podjąć.
Pamiętajcie żeby dokładnie je przemyśleć i w razie, czego zmierzyć się z ich konsekwencjami,
jakie wtedy nastaną. Zapamiętajcie, magia to nie tylko potęga, ale wszystko, co
nas otacza i jej prawdziwa siła nie bierze się z potężnych zaklęć, ale ze
zrozumienia i pogłębiania wiedzy na temat wszystkiego, co nas otacza i czym tak
naprawdę jest jak oraz poznania siebie samych. I zanim pozwolę wam odejść
chciałbym zaprezentować nowym uczniom próbkę tego, co będą potrafić, gdy tylko
skończą szkołę –
Gdy skończył mówić i uderzył
drewnianą laską o kamienną posadzkę.
Rozległ się huk pioruna, a ziemia
pod ich stopami zaczęła się lekko trząść by po chwili wyrosły z niej wysokie,
zielone pnącza, z których zaczęły wyrastać najróżniejsze kwiaty, jakie chyba
tylko istniały. Kiedy wszyscy myśleli, że to już koniec rośliny stanęły w
ogniu, który spalił je w ciągu sekundy, a sam ogień przybrał kształt kul, które
świecić różnymi kolorami i zaczęły krążyć wokół nich unosząc się coraz wyżej i
będąc już ponad budynkiem wszystkie jednocześnie wybuchły pozostawiając po
sobie kolorowe iskry, które zniknęły na tle niebieskiego nieba.
Na to przedstawienie wszyscy zaczęli
głośno klaskać i gwizdać pokazując, jakie wrażenie wywarł na nich ten pokaż
umiejętności. Mężczyzna ukłonił się w podzięce i zwrócił ponownie do tłumu.
– Dziękuję za tak głośne brawa, ale
żeby nie zabierać wam więcej czasu to życzę wam udanego roku i powodzenia –
Po tych słowach wszyscy ruszyli w
kierunku wrót, przez które się tu dostali. Oczywiście z kilkoma wyjątkami.
Arii,
Marii, Alagaj i jego towarzysz stali przy wyjściu z areny czekając na nieznaną
kobietę. Czekali już dobra godzinę. Mari cały czas patrzyła bykiem na
szlachcica i jego kolegę, a on sam nawet nie raczył spojrzeć w ich stronę.
Natomiast Arii siedział na ziemi oparty o ścianę i oddawał się niezmąconej jak
dotąd ciszy.
– Jeśli przez was spotkają mnie
jakieś nieprzyjemności możecie być pewni, że za to odpowiecie – odezwał się
nagle jasnowłosy.
Arii leniwie podniósł jedno oko, a
Marii od razu odwróciła się w ich stronę ze skrzyżowanymi rękoma na piersi.
– Przepraszam, ale czy jaśnie
paniczyk coś właśnie mówił czy tyko mi się zdawało? – zapytała przesłodzonym i
złośliwym głosem.
Szlachcic obrócił głowę w jej kierunku,
a na twarzy rysowała się odraza.
– To, co słyszałaś ty nędzny
plebsie. No chyba, że jesteś nie tylko głupia, ale i głucha –
Marii nie zamierzała mu tak łatwo
popuścić.
– Uważaj, co mnie mówisz ty
szlachecka świnio, bo znowu dostanie ci się po tym twoim gładkim tyłku –
– Jeśli znowu chcesz zwisną w
powietrzu głowa do dołu to proszę bardzo, chętnie to posturze –
– Nie mam nic przeciwko, abyście
gówniarze powykańczali się nawzajem. Dzięki temu zaoszczędzicie mi trochę
roboty – rozległ się głos nieznanej osoby za ich plecami.
Wszyscy od razu odwrócili głowy w
stronę osoby, która przemówiła. Nie wiadomo jak i skąd pojawiła się blond włosa
kobieta, która kazała im tu być. Stanęła przed nimi ze skrzyżowanymi rękoma na
piersi.
– A teraz mnie posłuchajcie bando
gagatków, bo nie mam zamiaru się powtarzać. Nazywam się Rinera Aikel i wykładam
w tej szkole historię magii oraz kilka innych zajęć. To, co pokazaliście wy
wredne bachory, aż prosię się o pomstę do nieba i gdyby to ode mnie zależała to
już bym was wyrzuciła –
– Zaraz, przecież nawet nie przedstawiłem jak ten plebs – zaczął jasnowłosy, ale nagle przestał.
– Zaraz, przecież nawet nie przedstawiłem jak ten plebs – zaczął jasnowłosy, ale nagle przestał.
Cały czas otwierał usta, ale żaden
dźwięk się z nich nie wydobywał.
Kobieta zwana Aikel trzymała teraz w
dłoni długi kostur, który pojawił się niewiadomo jak i był wymierzony w
chłopaka.
– Gówno mnie obchodzi, jakie
mieliście pobudki. Faktem jest to, że używaliście magii w sposób bezmyślny, a
ja nie będę tego tolerować. Ostrzegam was, że dalsze tego typu wybryki
doprowadzą was do szybkiego usunięcia z tej szkoły – zagroziła kierując koniec
kostura w stronę każdego z nich – Czy zrozumieliście to, co powiedziałam? –
Cała czwórka kiwnęła twierdząco
głowami.
– Dobrze skoro wasze małe móżdżki
przyswoiły tą informację to zapamiętajcie jeszcze to, że wasze pierwsze zajęcia
zaczynają się o godz. dziewiątej – kobieta wykonała jakiś dziwny ruch kosturem
i ponownie skierowała go w stronę jasnowłosego.
Ten od razu zaczął kaszleć.
– Głos… mój głos wrócił – powiedział
zachrypnięty.
Kostur w dłoni blondynki zniknął
szybciej niż mrugnięcie powieki, a ona sam ruszyła w stronę wyjścia. Jednak po
kilku krokach zatrzymała się.
– A tak dla waszej wiadomości –
kobieta nieznacznie obróciła głowę w ich stronę – Lepiej dla was żebyście jutro
się nie spóźnili. Nie toleruję spóźnień na moich wykładach – po tych słowach
opuściła arenę.
Po minach Ariego i pozostałych
malowała się niedowierzanie po tym jak zrozumieli, kto będzie prowadził ich
pierwsze lekcje.
– Rany koguta Arii, co to było? –
zapytała zbulwersowana Marii wewnątrz budynku.
– Co masz na myśli? – zapytał
obojętnie.
– Chodzi mi o tą całą Aikel. To
jakieś szalone babsko. Nie dość, że nikomu nie dała dojść do głosu to jeszcze
dreszcze mnie przeszły jak do nas mówiła –
Arii nie odpowiedział, a jedynie
kiwnął głową. Sam poczuł te dreszcze na plecach. Dodatkowo odniósł wrażenie, że
jest to kobieta, której lepiej nie ignorować.
– Rany nie tak wyobrażałam sobie
moje pierwsze lekcje w szkole magów – powiedziała z żalem brązowowłosa.
– A jak? –
– Że nauczę się zaklęcia, które
wykopie stąd wszystkich bufonów takich jak ten Alagaj do krainy nadętych dupków
– powiedziała wesoło demonstrując kopnięcie niewidzialnego zatka.
Arii nic nie odpowiedział, a jedynie
spojrzał do góry z politowaniem, pokręcił głową na boki i nieznacznie się
uśmiechnął. Marii zawsze potrafiła znaleźć sposób na rozładowanie napięcia.
– Prze… przepraszam – za ich plecami
rozległ się cichy głos.
Arii i Marii odwrócili się i
zobaczyli tą samą rudowłosą dziewczynę, która została zaczepiona przed
ceremonią.
– A pamiętam cię… To ciebie czepną
się głupi szlachcic – powiedziała Marii z uśmiechem o wiele za głośno.
Arii pacnął sobie dłonią w czoło i
zamknął oczy z zażenowania.
– Chciałam wam podziękować za to, że
mi pomogliście. Kiedy tamten chłopak zaczął na mnie krzyczeć nie wiedziałam, co
mam zrobić – powiedziała zawstydzona rudowłosa.
– E tam… żaden problem. Jeśli ten
pajac znowu zacznie ci się naprzykrzać to mi powiedz, a wtedy ja i mój
przyjaciel chętnie jeszcze raz skopiemy mu dupsko – powiedziała Marii machając
ręką jakby odganiała muchę.
– Jeśli przez kopanie dupska masz na
myśli ratowanie ciebie to następnym razem nie zamierzam nawet kiwnąć palcem.
Przez ten twój niewyparzony język ciągle pakujesz nas w kłopoty – powiedział
Arii poważnym tonem, w którym było słychać urazę.
– A co twoim zadaniem miałam zrobić?
Stać i pozwalać jak ten nadęty szlachcic mówił do niej, co mu się żywnie
podoba? Chyba śnisz Arii – odgryzła się brązowowłosa kładąc ręce na biodrach.
– Na pewno można było to rozwiązać
inaczej, ale ty zamiast podejść do tego na spokojnie to wolałaś zwisać głowa w
dół –
– O ty paskudo jedna, teraz to ci
nie daruję –
W tym momencie rudowłosa dziewczyna,
która obserwowała ich rozmowę zaczęła się cicho śmiać. Obydwoje skierowali swój
wzrok na nią.
– Przepraszam…, ale wasza rozmowa
rozbawiła mnie. Widać, że dobrze się dogadujecie –
Na to zdanie na twarzy Marii znowu
pojawił się promienny uśmiech i wyciągnęła rękę w jej stronę.
– Jestem Marii. A ten tu wiecznie
poważny i nudny to Arii mój najlepszy przyjaciel – powiedziała serdecznie.
Rudowłosa niepewnie chwyciła za jej
dłoń i ją uścisnęła.
– Nazywam się Opal – powiedział
nieśmiało.
– Piękne imię. Choć Opal zostawmy
tego ponurak samego sobie i opowiesz mi o sobie jak najwięcej –
– Ale… ale ja… – jednak niedane było
jej skończyć.
Marii z prędkością wiatru porwała ją
w nieznanym kierunku i po kilku sekundach już ich nie było. Arii tylko
westchnął z rezygnacją i pokręcił głową. Właśnie współczuł dziewczynie, bo
doskonale wiedział, z jakim niepohamowanym entuzjazmem Marii zawsze stara się
zawiązać nowe przyjaźnie.
***************************************************************
Uff... siema wszystkim :)
Tak jak powiedziałem tak też zrobiłem i w końcu skończyłem nowy rozdział pomimo wielu trudności poświęciłem strumienie potu i krwi aby w końcu go dokończyć ;)
Serdecznie zapraszam do komentowania. Piszcie o myślicie :)