wtorek, 18 września 2018

ROZDZIAŁ 5


***************************************************************

Arii stał przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Był ubrany w szarą szatę prostego kroju, ale jednocześnie było widać, że nie jest ona przeznaczona dla zwykłych ludzi. Czół się w niej nieswojo. Nie lubił się wyróżniać, choć wiedział, że będzie tu wielu innych ludzi ubranych tak jak on. Jednak świadomość, że będzie wyróżniać się na tle zwykłych ludzi nie poprawiał mu humoru.
Dzisiaj on jak i inni nowo przybyli zostaną przywitani przez dyrektora, nauczycieli i innych uczniów.
  Wszyscy nowicjusze mają się stawić pod wejściem do głównego budynku – po korytarzy rozległ się męski głos.
Arii od razu opuścił swój pokój i wraz z innymi ruszył we skazane miejsce. Po kilku minutach wszyscy znajdowali się pod kilkumetrowymi, pięknie wykonanymi, podwójnymi drzwiami. Sam budynek, do którego mieli wejść też dobrze się prezentował.
Z zewnątrz było widać pięć wież połączone kamiennym murem, przez co budynek posiadał kształt pięcioramiennej figury. Miał on kilka pięter i wykonany był z szarego kamienia częściowo porośnięty winoroślą. Okna były podłużne o łukowym zakończeniu u góry, które były oddzielane przez kolumny.
– Arii, Arii –
Czarnowłosy rozejrzał się i zobaczył biegnącą w jego kierunku Marii, która przybyła z grupą dziewczyn ubrana tak samo jak on. Jak zawsze była uśmiechnięta od ucha do ucha.
– Siema ponuraku – krzyknęła rzucając mu się na szyję.
– Marii uspokój się – powiedział poważnym tonem i kątem ręki uderzył ją w czubek głowy.
Dziewczyna od razu go puściał i zaczęła masować obolałe miejsce.
– Chociaż raz mógłbyś nie być takim nudziarzem – powiedziała nadymając policzki i cofając się o dwa kroki.
– I jak wyglądam? – zapytała znowu się uśmiechając i robiąc kilka obrotów.
Arii zlustrował ją od góry do dołu.
– Normalnie – odpowiedział obojętnie.
Brązowowłosa znowu nadęła policzki z niezadowolenia.
– Rany Arii, chociaż raz mógłbyś powiedzieć mi coś miłego. Pierwszy raz mam na sobie takie ubranie – powiedziała obrażona.
Czarnowłosy przekręcił oczami i lekko pokręcił głową na boki. Dla świętego spokoju już miał coś powiedzieć, kiedy…
– Uważaj, co robisz niezdaro – rozległ się krzyk.
Arii i Marii od razu spojrzeli w stronę skąd dochodził hałas. Kilka kroków od nich było małe zbiegowisko. Od razu poszli zobaczyć, co się dzieje.
Po środku były trzy osoby. Jedną szczupły chłopak o intensywnie jasnym kolorze włosów, drugą był chłopak z lekką nadwagą o jasno-czarnych krótkich włosach, a trzecią byłą dziewczyna z rudymi, długimi, kręconymi włosami, która siedziała na ziemi.
– Patrz, co zrobiłaś. Prawie pobrudziłaś mi mową szatę – krzyczał chłopak o jasnych włosach.
Miał na sobie tą samą szatę, co inni, ale gołym okiem było widać, że została uszyta z lepszych materiałów niż pozostałych. Arii od razu się połapał, ze musi to być jakiś szlachcic.
– Przepraszam… ja… nie chciałam – powiedziała dziewczyna cichym i przestraszonym głosem.
– A co mi było po twoich przeprosinach, jeśli zniszczyłabyś mi szatę? Zastała uszyta specjalnie na zamówienie ty ciamajdo –
– Ej, zostaw ją w spokoju – zawołała Marii wpychając się do środka.
Arii zaklną w duchu, bo nie zdążył powstrzymać przyjaciółki i poszedł za nią. A miał nadzieję, że chociaż tutaj nie wpakują się w kłopoty.
– Coś ty powiedziała? – zapytał jasnowłosy.
– To, co słyszałeś ty zarozumiały chłoptasiu. Przecież ona przeprosiła, więc daj jej spokój –
Jasnowłosy dokładnie przyjrzał się Ariemu i Marii.
– No tak, powinienem się domyśleć. Jesteście pewnie jakimiś wieśniakami, którym się poszczęściło i odkryto w was jakieś nikłe zdolności magiczne – powiedział chłopak z niechęcią.
– A jeśli nawet to, co cię to obchodzi? –
– Ja w przeciwieństwie do was od początku wiedziałem, że posiadam magiczną moc. Jestem Rogar de Avalaj i nie mów do mnie jakbyśmy byli sobie równi. Znaj swoje miejsce ty głupia dziewucho – powiedział z wyższością.
Słysząc te słowa Marii już miała się rzucić na chłopaka z zamiarem uderzenia go, ale została powstrzymana przez przyjaciela.
– Puść mnie Arii. Już ja dam temu nadętemu paniczykowi solidną nauczkę – krzyczała wyrywając się.
– Uspokój się Marii, nie jesteśmy u siebie – mówił spokojnie próbując utrzymać brązowowłosą.
Jasnowłosy z szyderczym uśmiechem przyglądał się tej scenie.
– Posłuchaj swojego kolegi ty przygłupia dziewucho. Najwyraźniej on wie lepiej od ciebie jak powinien się zwracać do lepiej urodzonych –
Arii zignorował tą uwagę, chociaż zaczynał odczuwać sporą niechęć do chłopaka.
– Ha… nie rozśmieszaj mnie. Arii za pomocą magii rozprawiłby się z tobą raz dwa – krzyczała dziewczyna złośliwie się uśmiechając.
Czarnowłosego zaniepokoiło to, co powiedziała Marii. Przeczuwał kłopoty.
– Ach tak? W takim razie niech to udowodni ściągając ciebie na ziemię –
W tym momencie jasnowłosy wyciągnął rękę w kierunku brązowowłosej.
– In ven solen wolo –
Nagle Marii zaczęła unosić się do góry.
– Hej… co się dzieje? – krzyknęła wystraszona.
Z każdą chwilą była ona, co raz wyżej i wyżej, aż zatrzymała się na wysokości około siedmiu metrów. Arii z niepokojem przyglądał się unoszącej w powietrzu przyjaciółce.
– Czyś ty zwariował? Natychmiast opuść ją na ziemię – zawołał do jasnowłosego.
– Nie zamierzam. Sam to zrób skoro tak dobrze potrafisz się posługiwać magią wieśniaku – powiedział z kpiną.
Arii ze złości zacisnął mocno pięści.
– Nie potrafię, nie mam zielonego pojęcia o magii. Moją przyjaciółka przesadziła z tym, co mówiła, dlatego opuść ją już na ziemię –
Na twarzy jasnowłosego pojawił się złośliwy uśmieszek.
– Tak myślałem, że jesteście tylko nic niewartymi brudasami, ale skoro tak ładnie prosisz to ją opuszczę. Jednak najpierw ma mnie przeprosić za to jak śmiała się do mnie zwracać – powiedział z wyższością.
– Ty chyba sobie żartujesz, ani mi się śni – krzyczała wkurzona Marii – A ty Arii przestań się z nim cackać i skop mu wreszcie tą niepodcieraną dupę –
Wyraz twarzy szlachcica przybrał mało przyjazny wyraz.
– Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem –
Jasnowłosy zaczął poruszać ręką, a Marii obróciła się głową do dołu. Zaczęła się kręcić w kółko i z każdą chwilą, z co raz szybciej i szybciej i szybciej.
– Aaa… na pomoc – krzyczała dziewczyna.
Arii każdą chwilą, co raz bardziej niepokoił się przyjaciółkę.
– Czy ty już kompletnie oszalałeś? Przestań! – krzyknął.
– Przestanę jak twoja koleżanka powie to, co chcę usłyszeć –
Arii ponownie spojrzał na kręcącą się w kółko Marii. Nie wyglądało to dobrze, bo nie wiedział ile jeszcze zdoła ona wytrzymać tej powietrznej karuzeli. Z każdą kolejną chwilą czół coraz to większy strach i gniew.
– Powiedziałem, że masz przestać – krzyknął Arii na całe gardło unosząc ręce do góry.
Marii momentalnie się zatrzymała, została odwrócona do poprzedniej pozycji i powoli opadała ku ziemi. Kiedy tylko dotknęła twardego, stabilnego podłoża od razu straciła równowagę i upadła. Zaniepokojony Arii od razu sprawdził, co z nią.
– Wszystko w porządku? –
– Tak, dzięki za ratunek. Tylko zrób coś proszę, aby świat przestał mi się kręcić w głowie – powiedziała Marii trzymając się za głowę.
Arii odetchnął z ulgą. W tym momencie jasnowłosy zaczął klaskać.
– Brawo muszę przyznać, że jak na wieśniaka nieźle sobie poradziłeś. Skoda, a tak chciałem jeszcze trochę ją podręczyć – powiedział śmiejąc się.
W tym momencie gniew opanował Ariego. Nie zamierzał on mu tego darować. Powoli wstał mocno zaciskając pięści.
– O czyżbym kogoś zdenerwował? I co ty mi zrobisz ty głupi wieśniaku? – zapytał szlachcic z kpiną.
Arii nic nie odpowiedział. Zwężonym i skupionym wzrokiem patrzył na chłopka. Szybkim ruchem otworzył zaciśniętą pięść tak, że jego palce były zgięte do wewnętrznej strony. W jego dłoni szybko zaczęły gromadzić się jakieś czarne obłoki, które zaczęły tworzyć coś na wzór kręcącej się czarnej kuli z ciemnofioletowym rdzeniem.
Arii szybkim i zdecydowanym ruchem wyciągnął przed siebie rękę, a czarna kula od razu poleciała w stronę szlachcica. Wyraz twarzy jasnowłosego z kpiącej momentalnie zmienił się na wystraszoną, kiedy zobaczył, co leci w jego stronę.
– Alen vel noll – krzyknął wyciągając przed siebie ręce.
Przed jasnowłosym pojawiła się prostokątna, przezroczysta ściana energii, która najwyraźniej miała go chronić. Jednak, kiedy czarna kula dotknęła jego tarczy ta od razu się rozpadła jakby była z cienkiego szkła.
– Niemożliwe – powiedział zaskoczony szlachcic.
W tym momencie kula zderzyła się z jego piersią i wybuchła odrzucając go do tyłu. Nie wiadomo jak daleko by poleciał, bo jego plecy uderzyły w podwójne drzwi do szkoły i osunął się ku ziemi.
– Rogar – zawołał z niepokojem milczący do tej pory towarzysz, który od razu pobiegł sprawdzić, co z nim.
W tym momencie Arii odczuł tak silne zawroty głowy i zmęczenia, że ukląkł na jedno kolano, podtrzymując się jedną ręką i łapczywie wdychając powietrze. Krople potu od razu pojawiły się na jego czole.
– Arii wszystko w porządku? – zapytała zaniepokojona Marii.
Czarnowłosy powoli wstał. Wciąż odczuwał zmęczenie i maił mały problem z utrzymaniem równowagi, ale przynajmniej zawroty głowy prawie mu przeszły.
– Tak Marii… już w porządku – powiedział słabym głosem.
Od razu spojrzał w stronę swojego przeciwnika. Jasnowłosy odzyskał przytomność, ale był podtrzymywany przez swojego towarzysza. Część jego szaty była nadpalona, a na niektórych miejscach na twarzy były poparzenia. Od razu było po niej widać, że jasnowłosy jest wściekły.
W tym momencie podwójne drzwi otworzyły się i z wnętrza budynku wyłoniła się blond włosa kobieta po trzydziestce, z kokiem uczesanym do góry i srogim wyrazem twarzy. Arii od razu odniósł wrażenie, że nie jest to kobieta, która można ominąć obojętnie.
– Do stu piorunów, czy ktoś Raczy mi wyjaśnić, co tu się dzieje? – zapytała srogim głosem.
Wszyscy zaczęli mówić jednocześnie, by opowiedzieć swoją wersję wydarzeń, ale głosy kilkudziesięciu osób otworzyły jeden nie zrozumiały bełkot. Kobieta zamknęła oczy i złapała się za skronie.
– CISZA DO CHOLERY – wydarła się na całe gardło.
Wszyscy momentalnie zamilkli. W tym momencie czekoladowe tęczówki kobiety przyjrzały się wszystkim zebranym.
– Dobra widzę, że już nikogo nie muszę pytać. Dokładnie wiem, co się stało – powiedziała dogłębnym głosem.
– Wasza czwórka – wskazała na Ariego, Marii, Alagaja i jego towarzysza – po zakończeniu ceremonii ma zaczekać na mnie przy wyjściu z areny. Później sobie porozmawiamy – powiedziała złowieszczym głosem.
Nie wiedząc, czemu Ariemu przeszedł mały dreszcz po plecach.
– A reszta to, na co czeka? Na zaproszenie? Natychmiast ruszać te leniwe dupy i jazda do środka – krzyczała do pozostałych.
Wszyscy posłusznie ruszyli. Kiedy przechodzili Arii obserwował wnętrze i nie mógł się nadziwić jak budynek został zbudowany. Jego wnętrze było przestronne pomimo wielu mebli czy innych eksponatów. Po środku korytarza znajdowały się owalne kolumny z szarego kamienia, które podtrzymywały sufit, który znajdował się jakieś pięciu metrów nad ich głowami. Na ścianach znajdowały się portrety czy inne obrazy przedstawiające najprawdopodobniej jakieś ważne wydarzenie. Wszystko było to zrobione i poustawiane w prosty sposób, który dodawał wnętrzu uroku. W końcu zaczęli dochodzić do wrót, które prowadziły na arenę.
Gdy Arii tylko postawił na niej nogę został oślepiony przez słońce, które świeciło mu prosto w oczy. Kiedy już przywykł do światła zobaczył piaszczysty, okrągły plac o średnicy nie większej niż pół kilometra. Wszyscy zatrzymali się na środku i skierowali swój wzrok ku trybunom, które znajdowały się pięć metrów wyżej i unosiły w powietrzu. Zasiadali w nich wszyscy zebrami nauczyciele i inni, starsi uczniowie. Na ich czele stał mężczyzna w podeszłym wieku, ubrany w zieloną szatę, który opierał się na drewnianej lasce i z uwagą przyglądał się zebranym uczniom by po chwili zabrać głos.
– Witam wszystkich tu zebranych, zarówno tych, co dopiero zaczynają poznawać tajniki magii jak i tych, co już ją zgłębiają. Bardzo się cieszę widząc was tu wszystkich razem i tylko czekających na moment, aż zaczniecie ją zgłębiać. Jednak zanim to zrobicie musze was ostrzec. Magia jest jedną z najpotężniejszych form sił, jaką znamy jak i zarazem nią nie jest. Łatwo jest się na jej ścieżce zagubić i dlatego nie należy śpieszyć się z decyzjami, jakie zapewnie nie raz przyjdzie wam podjąć. Pamiętajcie żeby dokładnie je przemyśleć i w razie, czego zmierzyć się z ich konsekwencjami, jakie wtedy nastaną. Zapamiętajcie, magia to nie tylko potęga, ale wszystko, co nas otacza i jej prawdziwa siła nie bierze się z potężnych zaklęć, ale ze zrozumienia i pogłębiania wiedzy na temat wszystkiego, co nas otacza i czym tak naprawdę jest jak oraz poznania siebie samych. I zanim pozwolę wam odejść chciałbym zaprezentować nowym uczniom próbkę tego, co będą potrafić, gdy tylko skończą szkołę –
Gdy skończył mówić i uderzył drewnianą laską o kamienną posadzkę.
Rozległ się huk pioruna, a ziemia pod ich stopami zaczęła się lekko trząść by po chwili wyrosły z niej wysokie, zielone pnącza, z których zaczęły wyrastać najróżniejsze kwiaty, jakie chyba tylko istniały. Kiedy wszyscy myśleli, że to już koniec rośliny stanęły w ogniu, który spalił je w ciągu sekundy, a sam ogień przybrał kształt kul, które świecić różnymi kolorami i zaczęły krążyć wokół nich unosząc się coraz wyżej i będąc już ponad budynkiem wszystkie jednocześnie wybuchły pozostawiając po sobie kolorowe iskry, które zniknęły na tle niebieskiego nieba.
Na to przedstawienie wszyscy zaczęli głośno klaskać i gwizdać pokazując, jakie wrażenie wywarł na nich ten pokaż umiejętności. Mężczyzna ukłonił się w podzięce i zwrócił ponownie do tłumu.
– Dziękuję za tak głośne brawa, ale żeby nie zabierać wam więcej czasu to życzę wam udanego roku i powodzenia –
Po tych słowach wszyscy ruszyli w kierunku wrót, przez które się tu dostali. Oczywiście z kilkoma wyjątkami.

Arii, Marii, Alagaj i jego towarzysz stali przy wyjściu z areny czekając na nieznaną kobietę. Czekali już dobra godzinę. Mari cały czas patrzyła bykiem na szlachcica i jego kolegę, a on sam nawet nie raczył spojrzeć w ich stronę. Natomiast Arii siedział na ziemi oparty o ścianę i oddawał się niezmąconej jak dotąd ciszy.
– Jeśli przez was spotkają mnie jakieś nieprzyjemności możecie być pewni, że za to odpowiecie – odezwał się nagle jasnowłosy.
Arii leniwie podniósł jedno oko, a Marii od razu odwróciła się w ich stronę ze skrzyżowanymi rękoma na piersi.
– Przepraszam, ale czy jaśnie paniczyk coś właśnie mówił czy tyko mi się zdawało? – zapytała przesłodzonym i złośliwym głosem.
Szlachcic obrócił głowę w jej kierunku, a na twarzy rysowała się odraza.
– To, co słyszałaś ty nędzny plebsie. No chyba, że jesteś nie tylko głupia, ale i głucha –
Marii nie zamierzała mu tak łatwo popuścić.
– Uważaj, co mnie mówisz ty szlachecka świnio, bo znowu dostanie ci się po tym twoim gładkim tyłku –
– Jeśli znowu chcesz zwisną w powietrzu głowa do dołu to proszę bardzo, chętnie to posturze –
– Nie mam nic przeciwko, abyście gówniarze powykańczali się nawzajem. Dzięki temu zaoszczędzicie mi trochę roboty – rozległ się głos nieznanej osoby za ich plecami.
Wszyscy od razu odwrócili głowy w stronę osoby, która przemówiła. Nie wiadomo jak i skąd pojawiła się blond włosa kobieta, która kazała im tu być. Stanęła przed nimi ze skrzyżowanymi rękoma na piersi.
– A teraz mnie posłuchajcie bando gagatków, bo nie mam zamiaru się powtarzać. Nazywam się Rinera Aikel i wykładam w tej szkole historię magii oraz kilka innych zajęć. To, co pokazaliście wy wredne bachory, aż prosię się o pomstę do nieba i gdyby to ode mnie zależała to już bym was wyrzuciła –
– Zaraz, przecież nawet nie przedstawiłem jak ten plebs – zaczął jasnowłosy, ale nagle przestał.
Cały czas otwierał usta, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobywał.
Kobieta zwana Aikel trzymała teraz w dłoni długi kostur, który pojawił się niewiadomo jak i był wymierzony w chłopaka.
– Gówno mnie obchodzi, jakie mieliście pobudki. Faktem jest to, że używaliście magii w sposób bezmyślny, a ja nie będę tego tolerować. Ostrzegam was, że dalsze tego typu wybryki doprowadzą was do szybkiego usunięcia z tej szkoły – zagroziła kierując koniec kostura w stronę każdego z nich – Czy zrozumieliście to, co powiedziałam? –
Cała czwórka kiwnęła twierdząco głowami.
– Dobrze skoro wasze małe móżdżki przyswoiły tą informację to zapamiętajcie jeszcze to, że wasze pierwsze zajęcia zaczynają się o godz. dziewiątej – kobieta wykonała jakiś dziwny ruch kosturem i ponownie skierowała go w stronę jasnowłosego.
Ten od razu zaczął kaszleć.
– Głos… mój głos wrócił – powiedział zachrypnięty.
Kostur w dłoni blondynki zniknął szybciej niż mrugnięcie powieki, a ona sam ruszyła w stronę wyjścia. Jednak po kilku krokach zatrzymała się.
– A tak dla waszej wiadomości – kobieta nieznacznie obróciła głowę w ich stronę – Lepiej dla was żebyście jutro się nie spóźnili. Nie toleruję spóźnień na moich wykładach – po tych słowach opuściła arenę.
Po minach Ariego i pozostałych malowała się niedowierzanie po tym jak zrozumieli, kto będzie prowadził ich pierwsze lekcje.

– Rany koguta Arii, co to było? – zapytała zbulwersowana Marii wewnątrz budynku.
– Co masz na myśli? – zapytał obojętnie.
– Chodzi mi o tą całą Aikel. To jakieś szalone babsko. Nie dość, że nikomu nie dała dojść do głosu to jeszcze dreszcze mnie przeszły jak do nas mówiła –
Arii nie odpowiedział, a jedynie kiwnął głową. Sam poczuł te dreszcze na plecach. Dodatkowo odniósł wrażenie, że jest to kobieta, której lepiej nie ignorować.
– Rany nie tak wyobrażałam sobie moje pierwsze lekcje w szkole magów – powiedziała z żalem brązowowłosa.
– A jak? –
– Że nauczę się zaklęcia, które wykopie stąd wszystkich bufonów takich jak ten Alagaj do krainy nadętych dupków – powiedziała wesoło demonstrując kopnięcie niewidzialnego zatka.
Arii nic nie odpowiedział, a jedynie spojrzał do góry z politowaniem, pokręcił głową na boki i nieznacznie się uśmiechnął. Marii zawsze potrafiła znaleźć sposób na rozładowanie napięcia.
– Prze… przepraszam – za ich plecami rozległ się cichy głos.
Arii i Marii odwrócili się i zobaczyli tą samą rudowłosą dziewczynę, która została zaczepiona przed ceremonią.
– A pamiętam cię… To ciebie czepną się głupi szlachcic – powiedziała Marii z uśmiechem o wiele za głośno.
Arii pacnął sobie dłonią w czoło i zamknął oczy z zażenowania.
– Chciałam wam podziękować za to, że mi pomogliście. Kiedy tamten chłopak zaczął na mnie krzyczeć nie wiedziałam, co mam zrobić – powiedziała zawstydzona rudowłosa.
– E tam… żaden problem. Jeśli ten pajac znowu zacznie ci się naprzykrzać to mi powiedz, a wtedy ja i mój przyjaciel chętnie jeszcze raz skopiemy mu dupsko – powiedziała Marii machając ręką jakby odganiała muchę.
– Jeśli przez kopanie dupska masz na myśli ratowanie ciebie to następnym razem nie zamierzam nawet kiwnąć palcem. Przez ten twój niewyparzony język ciągle pakujesz nas w kłopoty – powiedział Arii poważnym tonem, w którym było słychać urazę.
– A co twoim zadaniem miałam zrobić? Stać i pozwalać jak ten nadęty szlachcic mówił do niej, co mu się żywnie podoba? Chyba śnisz Arii – odgryzła się brązowowłosa kładąc ręce na biodrach.
– Na pewno można było to rozwiązać inaczej, ale ty zamiast podejść do tego na spokojnie to wolałaś zwisać głowa w dół –
– O ty paskudo jedna, teraz to ci nie daruję –
W tym momencie rudowłosa dziewczyna, która obserwowała ich rozmowę zaczęła się cicho śmiać. Obydwoje skierowali swój wzrok na nią.
– Przepraszam…, ale wasza rozmowa rozbawiła mnie. Widać, że dobrze się dogadujecie –
Na to zdanie na twarzy Marii znowu pojawił się promienny uśmiech i wyciągnęła rękę w jej stronę.
– Jestem Marii. A ten tu wiecznie poważny i nudny to Arii mój najlepszy przyjaciel – powiedziała serdecznie.
Rudowłosa niepewnie chwyciła za jej dłoń i ją uścisnęła.
– Nazywam się Opal – powiedział nieśmiało.
– Piękne imię. Choć Opal zostawmy tego ponurak samego sobie i opowiesz mi o sobie jak najwięcej –
– Ale… ale ja… – jednak niedane było jej skończyć.
Marii z prędkością wiatru porwała ją w nieznanym kierunku i po kilku sekundach już ich nie było. Arii tylko westchnął z rezygnacją i pokręcił głową. Właśnie współczuł dziewczynie, bo doskonale wiedział, z jakim niepohamowanym entuzjazmem Marii zawsze stara się zawiązać nowe przyjaźnie.

***************************************************************
Uff... siema wszystkim :)
Tak jak powiedziałem tak też zrobiłem i w końcu skończyłem nowy rozdział pomimo wielu trudności poświęciłem strumienie potu i krwi aby w końcu go dokończyć ;)

Serdecznie zapraszam do komentowania. Piszcie o myślicie :)